Kompleks RIESE (Olbrzym)

    Kompleks Osówki, na ziemi i pod ziemią.

    Kompleks Osówka jest najbardziej rozbudowanym spośród wszystkich kompleksów w Górach Sowich. Odnosi się to zarówno do części naziemnej jak i podziemnej. Na część naziemną kompleksu Osówka składają się budowle w rejonie podziemi, wzdłuż drogi Kolce-Walim oraz wiele innych pojedynczych obiektów rozrzuconych po lesie w promieniu około 1 km od szczytu góry. Zanim poznamy zasadniczą część kompleksu, przyjrzyjmy się bliżej pozostałościom po Wielkiej Budowie, które znajdują się jakby na przedpolu kompleksu Osówka, we wsi Kolce. W dużym, trzypiętrowym budynku zlokalizowano tam jeden z najbardziej znanych obozów sowiogórskiej budowy i KL Dörnhau. Obecnie mieści się w nim magazyn zbożowy. Nieco dalej (przy nasypie kolei normalnotorowej) znajdują się wielkie wykopy pod podziemny dworzec kolejowy dla pociągów specjalnych. Fakt ten sugeruje zamiar rozbudowy podziemi aż pod rejon wsi. Obok wykopów umiejscowiono magazyny i baraki z warsztatami naprawczymi dla kolejek wąskotorowych, które kursowały na Osówkę i Soboń. Fundamenty oraz resztki nasypów kolej pozostały po nich do dziś. Niedaleko obozu (od wysadzonego mostu) rozpoczyna się szeroka, brukowana droga, biegnąca przez cały kompleks oraz dalej przez Mosznę aż w rejon Włodarza. Droga ta jest w doskonałym stanie, podobnie jak i cały system studzienek odwadniających stok, na którym ją zbudowano. Zanim droga osiągnie las, dwukrotnie krzyżuje się z torami kolejki wąskotorowej, która zakosami po zboczu góry, pnie się pod sam jej szczyt w miejsce, gdzie zlokalizowano główną część budowy. Idąc tą drogą, co kilkadziesiąt metrów widzimy w lesie duże wykopy, pryzmy gleby i splantowane platformy pod budowę jakichś obiektów. Przy drodze znajduje się także niewielki kamieniołom - jak się niedawno okazało nie jest on wybraniem pod sztolnię nr 4. Około 1,5 km w głąb lasu rozpoczyna się zasadnicza część budowy, leżąca na poziomie wlotów sztolni. W rejonie wlotu sztolni nr 3 zlokalizowano obóz dla więźniów zatrudnionych przy budowie kompleksu o nazwie KL Saüferwasser Dziś pozostały po nim fundamenty baraków i ujęcia wody. Nad wlotem sztolni nr 3 wykonano duży wykop, poszerzający wlot do sztolni lub przygotowany pod obiekt nieznanego przeznaczenia. Obok torowiska kolejki, która transportowała urobek ze sztolni nr 3 na pobliskie usypisko w dolinie potoku Kłobia, stoi fundament kompresora. Jest usytuowany w bardzo ciekawym miejscu. Otóż do najbliższego wlotu sztolni (nr 3) jest około 250 m. Tymczasem naprzeciw fundamentu droga jest mocno poszerzona - niestety nie wiadomo w jakim celu. Około 300 m dalej zlokalizowano główne usypisko kamienia z podziemi. Zajmuje ono całą dolinę potoku i jest naprawdę potężne. Właśnie tam - na poziomie potoku Kłobia - spod zwałów ka¬mienia wystają tory kolejki. Czyżby prowadziły one do kolejnej sztolni? Na hałdzie obok torowiska stoi podstawa (4 żelbetowe słupy) po urzą-dzeniu wyciągowym platformy, która kursowała na szynach po zboczu góry do poziomu „górnej" budowy. Pomiędzy wlotem sztolni nr 2 a hałdą stoi fundament ze schodami po niewielkiej wartowni. Znajduje sil tam również gruba, żelbetowa płyta nieznanego przeznaczenia. Tworzy ona na potoku swego rodzaju most. Przed wlotem sztolni nr 2 znajduje się niewielki skład cementu, natomiast po drugiej stronie drogi stoją fundamenty po barakach obsługi technicznej oraz fundamenty po niewielkich magazynach sprzętu technicznego (łopat, kilofów itp.). Znajduje się tam także fundament po nieznanym urządzeniu, pryzmy gleby oraz krótkie wykopy (rowy?). Nieco bliżej wlotu sztolni nr 1 leży betonowy, otwarty zbiornik przeciwpożarowy. Tuż nad drogą, pomiędzy sztolniami nr 1 i 2, znajdują się duże fundamenty po stacji kompresorów, zaopatrujących podziemia w powietrze. Około 300 m dalej, na zboczu, wybudowano obiekt o bardzo dziwnym kształcie. Są to jakby betonowe klatki. Nie znamy przeznaczenia tego obiektu. Podobna konstrukcja znajduje się także na zboczu, po drugiej stronie drogi, dokładnie naprzeciw opisywanej budowli. Jeżeli chodzi o tzw. część dolną, to w zasadzie już wszystko. O wiele ciekawsze obiekty znajdują się na zboczu nad podziemiami... Tory kolejki wąskotorowej, biegnącej od wsi Kolce, wznoszą się na wysokość około 660 m n.p.m., osiągając poziom zasadniczej części budowy na Osówce. Tor prowadzący od strony Sobonia rozgałęzia się bezpośrednio nad podziemiami na kilka bocznych torowisk, docierają¬cych do wszystkich najważniejszych części budowy. Główną budowlę systemu ulokowano obok centralnego torowiska w samym środku budowy. Mowa o żelbetowym bunkrze o powierzchni około 680 m2 i kubaturze 2 300 m3. Jest to budowla w stanie surowym - ściany o grubości 0,5 m są wewnątrz wyłożone supremą, a dach o grubości 0,6 m ma kształt koryta, jako że był on przygotowywany do maskowania ziemią i drzewkami. Bunkier posiada 8 połączonych ze sobą pomieszczeń, 5 otworów drzwiowych i 46 okien. Jedna ze ścian jest zbudowana z cegły, co świadczy o zamiarze rozbudowy obiektu. Potwierdzeniem tego jest rozległy wykop obok budowli, w którym miano wybudować drugą część obiektu. Budowla ma ponad 50 m długości i 14 m szerokości. Wśród ludności miejscowej funkcjonują aż 3 nazwy, jakimi określa się ten obiekt. Niewątpliwie najbardziej znaną jest „Kasyno". Nazwy rzadziej używane to: „Zamek Hitlera" i „Dom Hitlera". Podobnie, jak w wielu innych przypadkach również dla tego obiektu nie udało się określić przeznaczenia. Prawdopodobnie miał on mieścić pomieszczenia mieszkalne dla obsługi technicznej gotowego obiektu lub był przygotowany na pomieszczenia produkcyjno -laboratoryjne. Nie możemy jednak stwierdzić tego ze stuprocentową pewnością. Poniżej „Kasyna", przy torze kolejki, wybudowano ciąg sześciu żelbetowych zbiorników przeznaczonych do magazynowania piasku i żwiru. Mają one łączną długość 134 m, szerokość 11 m i głębokość 5 m. Część z nich jest wypełniona piaskiem i kruszywem. Pod zbiornikami usytuowano na kilku poziomach betonowe platformy. Stały na nich betoniarki, kruszarki, być może kompresory oraz inne urządzenia techniczne niezbędne do przygotowania betonu, który pod ciśnieniem podawano przez szyb do podziemi. Na jednej z platform zmagazynowano kilka tysięcy worków cementu. Obok nich stoi wielka bryła zastygłego nie wykorzystanego betonu. Pomiędzy "Kasynem" a zbiornikami znajduje się wejście do podziemnego tunelu o wymiarach 1,25 x 1,95 m, długości 30 m i spadzie około 8°. Tunel ten miał łączyć „Kasyno" z szybem. Ukończona część tunelu ma wylot w betonowym pomieszczeniu, przykrytym żelbetową płytą (obecnie zawaloną) Pomieszczenie ma kształt nieforemnego sześciokąta. Dalszy ciąg tunelu był w trakcie budowy. Wykonano tylko wykop, dochodzący do szybu Na podstawie jego wewnętrznego kształtu przypuszczamy, że miał on służyć jako kanał, w którym biegłyby różne kable łączące „Kasyno" z podziemiami. Jego wymiary są bowiem zbyt małe, aby mogli się w nim poruszać swobodnie ludzie, zwłaszcza, że mieli to być najważniejsi ludzie w Rzeszy. Na tej samej platformie, gdzie zmagazynowano worki cementu, stoi żelbetowy magazyn, do którego dochodził tor kolejki. Wokół magazynu znajdują się rozległe składy cegieł, rur kamionkowych i innych elemen¬tów ceramicznych używanych na budowie. Od głównego toru poprowadzono też boczny tor - dochodził on do górnej stacji platformy wyciągowej. Po platformie pozostały dziś jedynie ruiny stacji oraz biegnące po zboczu betonowe podstawy, po których się poruszała. Na linii nasypu platformy widzimy m.in. ślady po wiadukcie kolejki wąskotorowej, która kursowała nad platformą. Prowadziła do najbardziej tajemniczej budowli systemu - „Siłowni". „Siłownia" jest betonowym blokiem o wymiarach 30 x 30 m. Z tego monolitu prowadzą w głąb włazy ze stalowymi klamrami oraz zawalone obecnie zejścia, świadczące o kilkupiętrowej głębokości obiektu. Cała dostępna jego część połączona jest siecią rur i kanałów. Na powierzchni są też doskonale widoczne elementy hydrauliki przemysłowej: rury kamionkowe, studzienki i śluzy. Do środka budowli prowadzą jeszcze dwa ciekawe otwory. Pierwszy z nich przypomina szyb windy, natomiast drugi jest bez wątpienia klatką schodową. Jak głęboko sięga ta budowla i co kryją niedostępne od 1945 roku dolne poziomy Siłowni? To dwa pytania, na które wciąż brak jednoznacznej odpowiedzi. Wiadomo, że obiekt miał być rozbudowywany. Świadczą o tym sterczące z niego stalowe pręty. Według naocznych świadków, zaraz po wojnie miały one po 4-5 m wysokości, ale niestety zostały w latach 50. ścięte przez szabrowników, których nie brakowało w tym rejonie. Powyżej „Kasyna" i głównego toru kolejki prowadzono rozległe prace ziemne - wykonano wiele wykopów pod fundamenty przyszłych budowli, a około 450 m od szczytu Osówki wybudowano dwukkomorowy zbiornik na wodę o pojemności 350 m3. Zbiornik zasilany był w wodę rurociągiem biegnącym przez Rzeczkę, aż ze stoków Wielkiej Sowy. Ślady wykopów wskazują, że miał zaopatrywać w wodę cały rejon budowy. W pobliżu zbiornika znajdują się także fundamenty po kilku barakach mieszkalnych bądź magazynach. Duży zespół magazynów zlokalizowano także na wschód od „Kasyna", gdzie przy za¬kończeniach torowisk znajdują się duże składowiska piasku i ceramiki budowlanej. Na brzegu lasu stoi duża ceglana budowla z zakratowanymi oknami, o nieznanym przeznaczeniu. Nieco głębiej w lesie, przy punkcie węzłowym szlaków, zbudowano niewielki zbiornik na wodę. Obok tego miejsca, w świerkowym lasku, znajduje się betonowy fundament po baraku, a cały teren wokół jest splantowany i pełen wykopów. Przy drodze biegnącej z Kole do Walimia, około 750 m przed wlotem sztolni nr 3, poprowadzono po zboczu drogę, dochodzącą do platformy przy jednym z zakosów kolejki. Na platformie w zboczu góry wybudowano niewielki żelbetowy magazyn, w którym prawdopodobnie przechowywano materiał wybuchowy używany na budowie. Magazyn zamykano pancerno-betonowymi drzwiami. Dziś pozostały po nich jedynie zawiasy i... wspomnienia. Jak już nadmienialiśmy, zaopatrzenie kompleksu Osówka w materiały budowlane odbywało się kolejką wąskotorową, która miała swoją bocznicę na stacji kolei normalnotorowej w Głuszycy Górnej. Kolejkę poprowadzono przez Głuszycę Górną (gdzie obok wiaduktu normalnej kolei widać filary po wiadukcie kolejki wąskotorowej), dalej do Kole obok wsi Zimna Woda i zakosami aż do poziomu budowy. Do rejonu budowy doprowadzono także rurociąg od ujęć wody w Głuszycy. Jak widać kompleks Osówka w swojej naziemnej części jest najbardziej rozległym i zaawansowanym w budowie kompleksem Mimo to nie daje nam odpowiedzi na pytanie: jak miała ostatecznie wyglądać naziemna część obiektu budowanego wewnątrz góry?

    Plan Osówki.

    Przy leśnej drodze Kolce-Walim, w dolinie, którą płynie potok Kłobia, znajdują się wejścia do najbardziej rozbudowanego systemu podziemnego w Górach Sowich. Wloty do tuneli usytuowane są na południowych stokach niepozornej góry o nazwie Osówka. Dość trudno odnaleźć ją w przewyższających masywach Włodarza, Sobonia i Moszny. Jednak mimo swych niewielkich rozmiarów wnętrze góry kryje potężny system, ustępujący swoimi rozmiarami tylko podziemiom Włodarza. System składa się właściwie z dwóch części. Pierwsza (większa) obejmuje sztolnię nr 1 i 2 oraz położone między nimi wyrobiska chodnikowe. Druga część to sztolnia nr 3. Jest oddalona od zasadniczej części podziemi o około 500 m i tworzy osobny system niepołączony z częścią główną. Wyrobiska sztolni leżą na następujących wysoko¬ściach: nr 1- 610 m n.p.m. oraz nr 2 - 595 m n.p.m. Pierwszy poziom dostępny z wejścia nr 1 kończy się na tzw. uskoku, który jest wielkim zawałem. O wybuchu, jaki zniszczył tę część tunelu i sztucznie połączył obydwa poziomy, świadczą wyraźnie resztki obudowy, lontów i pokru¬szonej skały. W miejscu tym można też zauważyć ciekawą rzecz. Otóż, spływająca do uskoku woda wsiąka w niego, co wydaje się naturalne, natomiast na pewno naturalnym nie jest to, że w położonej niżej war¬towni po owej wodzie nie ma już śladu. Teraz wejdźmy do środka. Od razu odczuwamy różnicę temperatur. W lecie jest zimno, natorniast zimą natura pokazuje nam do czego jest zdolna. W wyniku skraplania się i częściowego zamarzania pary wodnej (efekt ruchu turystycznego) naszym oczom ukazuje się prawdziwie bajkowy świat. Duże i małe, cieniutkie jak szpilki i grube jak drzewa, wiszące i sterczące ze spągu lodowe sople są niesamowite. Dlatego też osobiście polecam zwiedzanie podziemi szczególnie zimą - to doprawdy nie-zapomniane przeżycie. Po około 50 m z głównego tunelu skręcamy w prawo i przez tunel biegnący od komory wartowni docieramy do serca kompleksu. Widzi¬my wszystkie fazy budowy, od małych tuneli aż po gigantyczne hale o wymiarach boiska sportowego. Doskonale wyeksponowane są tunele o przekroju litery T. Powstały poprzez wybranie najpierw części dolnej, potem środkowej, górnej a następnie górnych bocznych fragmentów. Pozostałych elementów nie zdołano już wybrać. Gdyby jednak to uczy¬niono, powstałyby ciągi hal o szerokości 8-10 m i wysokości 10-15 m. Takie hale wykuto tylko w trzech miejscach. Dwie z nich są już obeto¬nowane; jedna w całości, druga ma wylany tylko strop. Nie zdjęto z niego szalunku i dziś tworzy on fantastyczny widok. Niebawem wchodzimy w nieco węższe tunele. Tunel sztolni nr 2 poprowadzi nas w kierunku tzw. uskoku i wartowni. Pod nogami szumi woda. Spływa w kierunku uskoku. Dochodzimy do niego. Dziś jest zagruzowany i przykryty schodami, ale kiedyś, aby dostać się do wartowni trzeba było się nieco pogimnastykować. Schodzimy do wartowni. Jest niemal całkowicie ukończona. Dosko¬nale widoczne są podwójne żelbetowe stropy nad komorami, działające niczym poduszka powietrzna. W pomieszczeniach warty zamontowano pancerne płyty, które były dodatkowo chronione przez obudowę przeciwodłamkową (mowa o schodkach z betonu naokoło płyty). Zwróćmy uwagę na ich grubość i doskonały stan. Okienka strzelnic znajdują się po obu stronach tunelu, ale są w stosunku do siebie przesunięte o kilka metrów. Po co? Aby w przypadku otwarcia ognia strzelcy nie razili się wzajemnie ogniem. Mijamy wartownię i tunelem sztolni nr 2, kierując się do wyjścia. Po drodze mijamy niewielki fundament po kompresorze tłoczącym powietrze do tunelu. Jeszcze kilka metrów i jesteśmy znowu w krainie światła. Na końcu, w otwartej części podziemi, możemy zobaczyć jedną dużą halę w stanie surowym. Znajduje się tam również odejście tunelu w kierunku Włodarz-Soboń oraz Rzeczka. Można tam także podejść od spodu pod szyb wentylacyjny. Zobaczymy dodatkowo pewną komorę, położoną dokładnie pod tzw. „Siłownią". Wszystko wskazuje, że stąd właśnie zamierzano wykuć szyb łączący oba te miejsca. Niestety, chyba nigdy nie zobaczymy sztolni nr 3. Dlaczego? Prawdo¬podobnie nie będzie udostępniona turystom. Leży bowiem około 500 m od głównych wyrobisk. Kiedy idziemy na Osówkę drogą z Kolc, w pewnym momencie ją mijamy - jest to wybranie w zboczu z drewnianymi stemplami. W tym miejscu muszę wykazać się brakiem skromności i samemu pochwalić, gdyż to właśnie Grupa Badawcza „Góry Sowie", w której działałem, dokonała odkopania tego wejścia w 1992 roku. Przed nami sztolnię rur 3 badał m.in. Jerzy Cera. Co jest w jej środku? Otóż, sztolnia ma razem z bocznymi chochlikami długość około 120 m i dwie ceglano-betonowe tamy, które przegradzają ją do wysokości 90 cm i 60 cm. Nie wiemy po co je wybudowano, natomiast bardzo skutecznie przeszkadzają w penetracji tunelu, utrzymując w nim wodę do głębokości 90 cm. Ogólna długość wyrobisk w kompleksie Osówka wynosi 1 750 m, powierzchnia 6 700 m2 a kubatura 30 000 m3. Stan wyrobisk pod względem górniczym (pomijając prace zabezpieczające) jest dobry i przy penetracji kompleksu nie ma prawie żadnego zagrożenia.

    Badania kompleksu Osówka.

    Prace badawcze w kompleksie Osówka rozpoczęliśmy w czerwcu 1992 roku od przebrania obwału na wlocie sztolni nr 3. Nie było to trudne technicznie, ale bardzo męczące fizycznie. Po prostu trzeba było przerzucić całe tony ziemi i skał oraz odsłonić wlot sztolni, aby woda wypełniająca tunel mogła swobodnie spłynąć. Chodziło nam o możli¬wość spenetrowania tunelu, co też powiodło się 28 sierpnia 1992 roku Po przebraniu zawału i postawieniu obudowy z drewna, udało się nam obniżyć poziom wody w tunelu do około 30 cm. Obecnie (po pono¬wnym osunięciu się ziemi) poziom wody w tunelu oscyluje w granicach 80 cm. Innymi słowy, aby swobodnie penetrować tunel ponownie należałoby oczyścić obwał. Pomiędzy kwietniem a czerwcem 1994 roku prowadziliśmy roboty przy tzw. uskoku. Tutaj sprawa wyglądała dużo poważniej. Czekało nas znacznie więcej skał do przerzucenia, a do tego prace utrudniały ciemności oraz lejąca się na głowy woda, pochodząca z żyły wodnej odsłoniętej w czasie drążenia chodników w latach 1943-1945. Jednak uporczywe przekopywanie zawału, powoli dawało efekty. Byliśmy coraz głębiej i bliżej celu. Po lewej stronie tunelu ukazały się szalunki (belki i deski) oraz coraz większe pustki między skałami. Niestety, zalewająca ciągle wykop woda okazała się silniejsza od nas. Przegraliśmy. Obecnie są pewne szanse, aby jeszcze raz zmierzyć się z uskokiem, tym razem z pomocą techniki. Piszę „pewne szanse", bowiem gospodarz obiektu do końca nie jest zdecydowany czy prowadzić prace badawcze, czy też zadowolić się stanem obecnym. Stan obecny to efekt „dziwnej" adaptacji obiektu, w wyniku której, co prawda ułatwiono przejścia głównymi tunelami ale także, bez sprawdzania, zasypano rumoszem skalnym wszystkie ważne, najbardziej obiecujące miejsca, znacznie utrudniając dostęp do nich. Popełniono wręcz kardynalne błędy tłumacząc to chęcią szybkiego otwarcia tuneli dla turystów, lecz mam nadzieję, nie zaprzepaszczono przy tym ostatecznie szansy odkrycia czegoś nowego. Komora strzelnicza (izba bojowa) w prawej wartowni tunelu nr 2 jest niedostępna od... No właśnie, od kiedy? Wejścia do niej broni duży zawał, który powstał gdzieś między 1945 a 1950 rokiem w wyniku wysadzenia części nie obetonowanej komory wartowni. Przez długie lata do wnętrza izby bojowej można było zaglądać jedynie przez nieco uchylone okienko strzelnicy. Można też było obejrzeć sobie leżącą naprzeciw taką samą wartownię i porównać je, ale to nie to samo. 18 stycznia 1998 roku stanęliśmy przed wartownią z mocnym posta-nowieniem jej zbadania. Skąd wzięła się szansa? Otóż, izba bojowa posiada (oprócz otworu strzelniczego oraz wentylacji) otwór o przekroju prostokąta o wymiarach mniej więcej 25 x 40 cm, przez który miały z niej być wyrzucane granaty. Wybór padł na Piotra, najszczuplejszego. Po kilku minutach przeciskania (otwór jest długi na około 1 m), Piotr oznajmił o dotarciu do wnętrza wartowni. Okazało się, że w wartowni nie ma nic poza pustą skrzynką narzędziową i dwoma budowlanymi „koziołkami". Tajemnica przestała być tajemnicą. Z kolei w maju i czerwcu 1998 roku postanowiliśmy wyjaśnić jedną z zagadek „Kasyna". Chodzi o nie wybetonowany fragment podłogi (około 4 x 5 m) wewnątrz budowli. Nasze prace posuwały się szybko do przodu, bowiem ziemia nie była zbyt ubita. Podkreślam - ZIEMIA! - a nie skały, które powinny tu być. Po wykonaniu wykopu o wymiarach 2 x 3 m i głębokości 2,5-3,0 m, dotarliśmy do warstwy skał, której nie zdołaliśmy już przebić. Fakt ten bardzo nas zaskoczył, bowiem badania prowadzone różnymi technikami (m.in. przez radiestetów) wskazywały na istnienie w tym miejscu zejścia do podziemnej części obiektu. Ponadto z tego właśnie miejsca powinien biec tunel w kierunku Siłowni". Czy biegnie on faktycznie? Bardzo możliwe. Być może uda się nam w końcu dokończyć wykop i tajemnica zostanie wyjaśniona Pozostaje tylko ta warstwa skał...

    NASTĘPNA STRONA (DALEJ)